03.07.2019 Rowy
1. Powrót: jak zawsze ze spływu wracało się ciężko, za nami 10 dni fajnej przygody (Przygoda! Przygoda! każdej chwili szkoda….) a droga długa i uciążliwa. Po drodze odstawiliśmy na pociąg Franka na stcję kolejową, postój na znanej nam z zeszłych lat stacji benzynowej , gdzie zjedliśmy lody i hot dogi. Potem tablica Zielona Góra i parking pod „Lidlem”
2. Powitanie rodziców: z autokaru wysiedliśmy w spływowych koszulkach, w takt piosenki „Przygoda! Przygoda!” wznieśliśmy po raz ostatni nasz tegoroczny okrzyk: Trzykrotne Howgh! I przy pomocy przećwiczonego wiele razy „sznureczka” rozpakowaliśmy sprawnie autokar. A potem do domu…
3. Co płyniemy za rok? To wie tylko Admirał!
|