SPŁYW KAJAKOWY - ŁUPAWA 2018  
Dzień drugi Dzień trzeci Dzień czwarty Dzień piąty Dzień szósty Dzień siódmy Dzień ósmy Dzień dziewiąty

 

28.06.2018 rzeka Łupawa, Kozin – Łupawa


Po śniadaniu niestety trzeba było złożyć namioty i zapakować wszystkie rzeczy do autokaru. Kajaki zwodowaliśmy w miejscu kąpieli z wczorajszego dnia i zaczęliśmy kolejne godziny kajakarskiej przygody. Ten odcinek rzeki miał być inny, trudniejszy niż wszystkie. Przed dobieraniem załóg Admirał przeczytał nam fragment przewodnika po Łupawie i niejednego obleciał mały strach. Nurt okazał się szybki i nie trzeba było dużo wiosłować, jednak trasa rzeczywiście nie należała do najłatwiejszych. Rzeka usłana była dużymi kamieniami, właściwie głazami i zwalonymi drzewami. Pokonywanie przeszkód szło nam niezwykle gładko, ale tylko do czasu… Na drodze stanęło nam zwalone drzewo, za zakrętem w bardzo szybkim nurcie. Przy jego pokonywaniu musieli nam pomagać stojący w wodzie Admirał i p. Sebastian. Kajaki zwolniły i ustawiły się w kolejce do przeszkody, jedna z łódek niefortunnie przybiła do drugiej. W oczach Pauliny i Wiktora pojawił się lęk kiedy kajak, który się ich trzymał zaczął przechylać się i nabierać wody. Adaś D. i Julia G. stali się pierwszymi ofiarami Łupawy, które poddały się jej urokowi i wpadli w nurt. W akcję ratunkową szybko zaangażowali się inni i nikomu nic się nie stało. Potem było bardzo ciekawie, szczególnie kiedy znowu z pomocą Admirała i p. Sebastiana pokonywaliśmy zwałkę tyłem, kładąc się w kajaku pod wielką kłodą. Po długich godzinach trudów płynięcia , które jednak wszystkim się podobały dotarliśmy do gospodarstwa agroturystycznego w miejscowości Łupawa (piękny i malowniczy stary młyn wodny z elektrownią). Po rozbiciu namiotów na polu ze stromą skarpą udaliśmy  się do ceglanego budynku („Stary młyn”), gdzie na dole była jadłodajnia. Czekały tam na nas obiecane i zamówione wcześniej żurek, pierogi i kotlety schabowe wielkości talerza. Mogliśmy obejrzeć kawałek meczu Mistrzostw Świata, a Hubert B. po licznych próbach zagrał na starych organach. Po obiedzie czekał na nas deser, w postaci tortu (a właściwie ciasta ze świeczką), który podzieliła i rozdała dzisiejsza solenizantka Hania M. Wszyscy zaśpiewaliśmy jej „Sto lat” z okazji OSIEMNASTYCH urodzin. Wieczorem kolejka do prysznica była bardzo długa, co nie powinno nikogo dziwić, ponieważ pierwszy raz od 4 dni mieliśmy bieżącą i prawie ciepłą wodę.
Po odświeżającej kąpieli nastąpił wieczorek poetycki, podczas którego wysłuchaliśmy dwóch „Od”. Pierwsza bardzo nietypowa, napisana do kamizelek asekuracyjnych zostawionych przez Franka, Wiktora, Hanię i Krzyśka została zarapowana przez Wiktora, reszta w tym czasie wykonywała cały układ choreograficzny. Drugą do widelca, noża i spodeczka napisała Martyna i Franek. Po tym wydarzeniu kulturalno-literackim zatańczyliśmy pierwszą na tym spływie belgijkę (w zapadających ciemnościach) i ruszyliśmy do swoich namiotów, żeby zapaść w upragniony sen. 

Martyna, Wiktoria, Emilia

 

 

GALERIA


FILM 1

 

 


SZKOŁA PODSTAWOWA NR 2 W ZIELONEJ GÓRZE